sobota, 16 czerwca 2012

1st.

      Były to ostatnie dni wakacji. Z jednej strony pragnęłam, żeby ciągnęły się w nieskończoność, a z drugiej, żeby w końcu się skończyły. Kilka dni przed rozpoczęciem szkoły czekała mnie przeprowadzka z Buffalo do LA wraz z moim ojcem i bratem. Uciekając stąd chcieliśmy zapomnieć o przykrym wydarzeniu związanym z tym miejscem, a mianowicie morderstwem mamy. Co noc śnił mi się ten moment, w którym znalazłam ją z poderżniętym gardłem w salonie. Zawsze budziłam się z płaczem. Mam nadzieję, że przeprowadzka w inne miejsce pozwoli mi spać spokojnie bez tych koszmarów.
      Zaczął się ostatni tydzień wakacji, czyli musiałam już zacząć się pakować, a zamiast tego siedziałam na krześle obrotowym i zastanawiałam się, co zrobię tam bez moich przyjaciół. Nagle jednak rozmyślenia przerwał mi krzyk z dołu. - Meg, Sue do Ciebie przyszła! - po usłyszeniu tego zdania z ust Mike'a, mojego brata, zbiegłam szybko schodami w dół. - No to co, zabieramy się dzisiaj za pakowanie Twoich rzeczy? - powiedziała do mnie Sue. Jak zwykle uśmiech nie schodził z jej twarzy. Nawet jak było naprawdę źle, to ona potrafiła patrzeć na świat przez różowe okulary i widzieć w nim same pozytywy. - Hm.. No tak. Ale zróbmy to szybko, chcę jeszcze iść na zakupy. - Czy Ty nie potrafisz przeżyć tygodnia bez zakupów? - spojrzała na mnie swoimi wielkimi, błękitnymi oczami i zaczęła się śmiać, a po chwili pociągnęła mnie za rękę do mojego pokoju. Czuła się tu jak u siebie, ja u niej także. W końcu przyjaźnimy się już od przedszkola. Otworzyła drzwi nogą i znieruchomiała z wrażenia. - Kiedy ostatni raz było tu sprzątane? - Nie wiedziałam co powiedzieć. Po przez moje rozmyślanie każdego dnia całkiem zapomniałam o sprzątaniu. Ona po raz kolejny się zaśmiała i wyciągnęła moja walizkę z szafy. Po kilku godzinach miałyśmy spakowane już wszystkie moje rzeczy i odetchnęłyśmy z ulgą na łóżku. - Obiecaj mi, że na następne wakacje razem z Davidem przyjedziecie do mnie - powiedziałam do Sue, gdy ona w tym czasie wstała i podeszła do okna. - Ależ oczywiście, dlaczego nie miałoby tak być? Jesteś naszą najlepszą przyjaciółka. Oboje mamy nadzieję, że nie znajdziesz tam nikogo lepszego od nas - odparła z zaniepokojeniem w głosie, ale jednak wciąż z uśmiechem na twarzy. Popatrzałam na nią z wielkimi oczami. - Jak mogłabym znaleźć kogoś lepszego od was? - podeszłam do niej i przytuliłam ją. Nagle do pokoju wparował Mike. Popatrzał na nas, i zaczął się śmiać. - Co to za lesbijskie przytulanie w moim domu? - zapytał przez śmiech. Przyzwyczaiłam się do jego głupich odzywek. Chwyciłam za poduszkę i rzuciłam w niego. - Dzieci, chodźcie na obiad! - wykrzyczał tata z dołu. Całą trójką pobiegliśmy na dół do jadalni. 
      Po obiedzie Sue szybko zwinęła się do domu, aby wziąć pieniądze na zakupy, a ja zostałam z tatą, żeby pomóc mu sprzątać. - Kochanie, mam dla Ciebie dobrą nowinę - powiedział do mnie. - Jaką? - nagle moje oczy rozpromieniały i spojrzałam w jego kierunku. - Będziemy mieszkać w tym samym wieżowcu co ten Twój ulubiony raper. Jak mu tam? Soulja? - i w tym momencie rozległ się pisk na cały dom. Zaczęłam skakać, przytulać i całować tatę. Teraz wiedziałam, że życie w LA będzie cudowne i szybko wyciągnęłam mojego Iphona i wystukałam na nim smsa do Sue: "Dziewczyno, bierz szybciej te pieniądze i dawaj do mnie! Muszę Ci powiedzieć coś ważnego!". Zanim się obejrzałam, przyjaciółka była już u mnie. Szybko jej opowiedziałam jaką nowinę przekazał mi tata. Obydwie zaczęłyśmy piszczeć z radości i aby zakupy były jak najbardziej udane szybko się na nie wybrałyśmy. Moim celem było kupienie czegoś, w czym będę mogła pokazać się mojemu przepięknemu, przyszłemu sąsiadowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz